Wykład wygłoszony w Centrum Kultury Izabelin 11 grudnia 2011 r.
Dziś ludzkość przeżywa głęboki kryzys ducha i dlatego popada nieraz w sprzeczności, tworząc struktury różnych koncepcji państwowości, nie zawsze godnych człowieka. Dzieje się to i w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, w Państwach Unii Europejskiej oraz w innych częściach globu. Co jest tego przyczyną? Według Arystotelesa, który napisał bardzo wartościowe dzieło Polityka, ten spośród ludzi myśli prawidłowo, kto pyta o przyczynę tego, co istnieje. A zatem bytowość państwa należy także badać i rozumieć w świetle przyczyn. W poniższym szkicu pragnę zawrzeć kilka myśli na ten temat.
Arystoteles definiuje „państwo” jako „wspólnotę, która osiągnęła cel pełnej samowystarczalności, powstała ze względu na życie i istnieje z powodu życia doskonałego jako najwspanialszego dobra”. Innymi słowy, jeżeli człowiek jako istota indywidualna i zarazem społeczna chce być wspólnotą, czyli uporządkowaną społecznością nie tylko pod względem prawno-moralnym, lecz także kulturowym, to tworzy państwo. Z drugiej strony, tendencje odśrodkowe albo ograniczające względnie redukujące państwo są skutkiem utraty ducha wspólnoty osób, dla którego koniecznym jest rozumienie i postrzeganie człowieka jako istoty rozumnej. Bez tego fundamentu antropologicznego nie powiedzie się żadna konstruktywna koncepcja państwa.
„Samowystarczalność“ dla Arystotelesa jest pewnym rodzajem doskonałości, którą gwarantuje państwo utworzone na miarę wielkości człowieka. Pomimo tego, iż Arystoteles nie rozumie człowieka jako osoby, to jednak jest przekonany o jego wspaniałych możliwościach bytowych do tworzenia relacji doskonałych, w których każdy ma swoje miejsce i zadania do spełnienia. Gdzie tylko powstaje życie ludzkie jako duchowo-cielesne, natychmiast organizuje się ono w państwo. Gdzie natomiast zanika rozumienie człowieka w kategoriach życia duchowego i cielesnego, zanika też konsekwentnie koncepcja państwa. Dzisiaj w wielu umysłach mamy do czynienia ze słabnięciem prawdy o istnieniu ludzkiego ducha, którego starożytni Grecy analizowali już 2,5 tysiąca lat temu. Niestety, ale zanika dzisiaj w wielu naukach oraz w kulturze to greckie pojmowanie natury życia człowieka jako jedności ciała i ducha. Jakże warto ocalić tę strukturę antycznego namysłu nad człowiekiem, dążącego do spełnienia siebie w ramach państwa, które tego pierwszego powinno uczynić najwyższym celem swoich działań.
A zatem, aby zapewnić życie doskonałe, trzeba tworzyć instytucję państwa. Państwo jest bytowością pozytywną a nie jakimś przypadkowym i zbędnym produktem np. tradycji mieszczańskiej, co twierdzi m.in. ideologia socjalistyczno-komunistyczna. Jest ono powiązane z naszym byciem „kimś“, które inspiruje nas do osiągania maksymalnych celów, tj. do realizacji dobra, co nie jest bynajmniej przejawem pychy. Przypowieść Jezusa o talentach zachęca nas, byśmy doskonalili naszą bytowość. W tym procesie żaden człowiek, nawet geniusz, nie tworzy indywidualnie dla siebie i innych życia doskonałego, co twierdzą liberalistyczne koncepcje państwa, bazujące na jednostce a odrzucające programowo wspólnotowy wymiar istnienia osobowego. Tym bardziej, że wielu współczesnych liberałów jest istotowo zdeformowanych, ponieważ w człowieku nie dostrzegają bytowości duchowej i nawet samo ciało pojmują redukcjonistycznie. Koncepcja państwa oparta na tak pojętej jednostce załamuje się. Konieczny jest wysiłek wszystkich jego obywateli.
Według Arystotelesa, jesteśmy powołani nie do „jakiegoś” bliżej nieokreślonego istnienia, ale do istnienia doskonałego, tzn. do pełni. Do tego właśnie potrzebne jest państwo. Jeśli ktoś likwiduje państwo, oznacza to, że nie chce życia ludzkiego w pełni, ani na Ziemi, ani po drugiej stronie, czyli w Niebie. Życie w pełni, tj. doskonałe, to właśnie arystotelesowskie „najwspanialsze dobro” wskazane w definicji państwa. I to właśnie ku niemu powinna być skierowana każda godna osoby ludzkiej koncepcja państwa, którego celowością jest dobro człowieka jako człowieka.
Dla Arystotelesa ciało i dobra zewnętrzne są godne pożądania z powodu duszy. Duch i dusza formują ciało, ale dlaczego ciało w ogóle istnieje? Bo ożywia je wielki geniusz ducha ludzkiego, który od ducha Boskiego różni się tym, iż ma początek. Stagiryta miał problem z takim rozumieniem ducha ze względu na jego nieśmiertelność, którą on utożsamił z wiecznością. W tym aspekcie konieczna jest chrześcijańska korekta myśli greckiej. Tenże duch jest tak dalece precyzyjny, iż w pewnym sensie potrafi poznać wszystko. Arystotelesowskie rozumienie materii jest zatem następujące: potrzebuję dóbr zewnętrznych jako człowiek, bo mam ciało, a mam ciało, bo mam duszę, która potrzebuje urzeczywistnienia swoich możliwości ontycznych. W namyśle nad strukturą człowieka do dziś nic się istotnego nie zmieniło. Myśl chrześcijańska wskazuje na Boskie pochodzenie materii jako dzieła Boga Stworzyciela oraz na jej ostateczne przeznaczenie do istnienia wiecznego wraz z duchem. Nie można przyjąć za prawdziwą tezy materializmu, twierdzącego, iż powstała ona sama ze siebie i jest w dodatku „wieczną”, co Marks, Engels, Darwin i inni twierdzą. Marks przypisuje jej także inne atrybuty boskie. A jednak żadne doświadczenie naukowe nie wykazało możliwości powstania czegoś z niczego. Już Arystoteles pisze, że to niemożliwe, i dlatego chwali nieznanego mu „Ojca” Niebios jako „praracji” bytu.
W aspekcie materialnym, prawodawca, tworząc dobrze zorganizowane państwo, w pierwszej kolejności powinien skupić się na małżeństwie mężczyzny i kobiety oraz zagwarantować im podstawowe prawa małżeńsko-rodzinne. Podstawą stabilności i istnienia państwa jest bowiem małżeństwo jako najważniejsza wspólnota, z której powstaje rodzina a następnie gmina. Tak mówi Arystoteles ponad 2300 lat temu, co zaakceptowało prawo rzymskie jako fundament europejskiego rozumienia państwa. Najważniejszym zadaniem małżeństwa jest zrodzenie i wychowanie dzieci. Dając życie dzieciom, małżeństwo spełnia się najdoskonalej jako wspólnota, ponieważ nic cenniejszego ponad życie nie można przekazać drugiemu człowiekowi. Jeśli pierwszorzędną troską państwa jest życie i człowiek, a co za tym idzie małżeństwo i rodzina, to w państwie istnieje ład zogniskowany na życiu ludzkim jako najcenniejszej wartości w porządku natury.
Państwa nazistowskie i komunistyczne, czy liberalistyczne, nie bazują na ideach antycznych, w których fundamentem państwa jest człowiek i rodzina. Także Unia Europejska doświadcza zasadniczego kryzysu, bo jej koncepcja jedności państw na Starym Kontynencie nie traktuje poważnie ani życia człowieka jako jednostki, ani jego życia w sensie małżeńsko-rodzinnym. Jak można uzdrowić Rzeczypospolitą i Europę dzisiaj? W bardzo prosty sposób - wyakcentować niezwykłość bytowości osoby ludzkiej, małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny oraz rodziny. Wprowadzić dalej konsekwentną politykę prorodzinną, a wtedy Europa i Polska będą silne mocą i pięknem małżeństw i rodzin. Ileż jest niestety nieprawdziwych, quasi-małżeństw. Na wielu konferencjach debatowałem z Niemcami na ten temat i wyrażałem moje obawy, że jeśli nie wzmocnią rodziny, to ich państwo zacznie się rozpadać. CDU po latach zdecydowała się na wzmocnienie rodziny, co jest jedynym sposobem na strukturalne wzmocnienia państwa.
Według Arystotelesa, państwem powinni rządzić „arystokraci”, czyli ludzie najlepsi intelektualnie i moralnie. Istnieją według niego trzy wynaturzenia państwa: tyrania, oligarchia i demokracja. Żaden z tych trzech systemów nie służy według Stagiryty dobru całości. Dlaczego właśnie Arystoteles stawia na najlepszych? Bo jeśli chce się osiągnąć doskonałość, to społeczność państwa może do niej doprowadzić tylko człowiek doskonały. O doskonałości człowieka nie świadczą przede wszystkim jego tytuły czy stopnie naukowe, lecz jego jakości ducha i całego człowieczeństwa, łącznie z wartościami religijnymi. Trzeba nam wybierać najlepszych, a nie ludzi zdeformowanych. Przecież człowiek zdeformowany może tylko deformować. Ludzie zdeformowani w pierwszej kolejności będą pustoszyć sferę duchową, a następnie deformować małżeństwo, rodzinę, gminę a ostatecznie i samo państwo. Każdy, kto deformuje życie, promując negację małżeństwa jako związku nierozerwalnego kobiety i mężczyzny, nie nadaje się na polityka, którego przecież najważniejszym celem jest wzmocnić życie, rozwinąć je i ochronić przed wszelkim złem.
Niestety, doświadczamy dzisiaj paradoksu promocji przez koncerny medialne tego, kto bardziej deformuje życie i skuteczniej potrafi je niszczyć. Dlaczego? Wiele mediów reprezentuje nihilistyczną filozofię i programuje „napięcia”, promując de facto „kulturę śmierci”, zamiast opowiedzieć się za „kulturą życia” (bł. Jan Paweł II). Przecież największe napięcie istnieje w bytowości szatańskiej. Jeśli media nie szukają prawdy, tylko „napięcia” zła, to szukają szatańskich wyzwań i ostatecznie służą „księciu tego świata” jako źródłu wszelkiej nieprawości. Wielokrotnie zwracałem uwagę przedstawicielom mediów na to zjawisko, ale rzadko spotykałem się z jego odrzuceniem – poza oczywiście środowiskami dziennikarzy katolickich.
Podstawą dobrego zarządzania państwem są urzędy. Czemu mają one służyć? Wzrostowi człowieka. Sukces gospodarczy zależy od tego, jak się traktuje człowieka. W Polsce i Unii urzędy dalece utrudniają nam życie. Obywatel miesiącami chodzi po urzędach, by np. zarejestrować swoją firmę, co powinno dokonywać się w cywilizowanym kraju najdłużej w ciągu jednego dnia. Urzędnicy Rzeczypospolitej powinni pamiętać, że z każdej minuty zabranej obywatelowi Bóg jako Stwórca czasu rozliczy ich. Czas jest bezcenny, jest darem Boga. W Polsce struktury administracyjne są astronomicznie rozbudowane, a do tego niekiedy brakuje podstawowej rzeczowości i życzliwości ludzkiej.
Do świetnego funkcjonowania państwa w Polsce brakuje stabilnych polskich banków, co zwiększyłoby zdolności kredytowe dla ludzi podejmujących działalność gospodarczą. To żałosne, że musimy zabiegać w Unii o pieniądze na wiele projektów. Dotacje unijne są symboliczne w porównaniu do zysków niektórych państw europejskich na rynku polskim, które przez ostatnie dwadzieścia lat zarobiły na Polsce biliony Euro. Unia zarobiła na nas dotychczas o wiele więcej, aniżeli nam dała. Obiecane niedawno 60 mld euro to rzeczywiście okruszyny, jeśli uwzględnimy całokształt zysków i strat. Do tego dochodzi okres PRL-u, w którym musieliśmy przejąć główny ciężar zmagań z jarzmem ideologii komunistycznej. Europa mogła się rozwijać przez 45 lat m.in. dzięki temu, że myśmy cierpieli z powodu agresywnej sowieckiej ideologii, a obecnie mamy problemy z otrzymaniem od niej wsparcia finansowego. Czyż nie jest to wprost żałosny stan relacji wewnątrzunijnych!
Do tego dochodzi bardzo niebezpieczna tendencja czynienia z Niemców ofiar II wojny światowej a z nas Polaków sprawców jednego z największych kataklizmów w dziejach, za co przecież pełną odpowiedzialność ponoszą zjednoczone Niemcy. Ich spłacanie strat wobec Polski z okresu II wojny światowej jest symboliczne i tak naprawdę nie jest w stanie zadośćuczynić za śmierć milionów istnień ludzkich, za które, jak pisze Immanuel Kant „nie ma ceny”.
Jednym z naczelnych zadań państwa jest też dobre wychowanie młodzieży. Wychowanie to nastawienie ducha i ciała na doskonałość. W Polsce dąży się do kasacji wychowania, czyli tym samym przekreśla się wizję doskonałego życia. Brak wychowania skutkuje rozpadem małżeństw, rodzin, utratą sensu życia i wszelkiego działania, co pomnaża chaos społeczny i ostatecznie może też prowadzić do utraty samej państwowości, co już było naszym bolesnym faktem historycznym. Mamy rozbite wspólnoty a Polacy są poniewierani w ich godności oraz nierzadko wyzyskiwani w pracy dla innych narodów i państw. Przyczyniają się do tego obce duchowości i moralności katolickiej koncerny medialne, które wmawiają szczególnie młodszym pokoleniom, że „w Polsce nie ma przyszłości”, choć Polska to taki przepiękny kraj z ogromnymi możliwościami rozwoju osobistego i społecznego oraz w ogóle kulturowego. Naród polski jest rozpraszany po różnych zakątkach globu, uruchamia się do tego genialne narzędzia socjotechniczne, deprawując najpierw m.in. wielu dziennikarzy i polityków a następnie wielu ludzi. Przecież jeśli będziemy jako naród dobrze wychowani i świetnie wykształceni, to wesprzemy wielu ludzi i wiele narodów na ich drodze do doskonałości. Polacy są bardzo utalentowanym Narodem i mogą wszędzie budować namiastkę raju, pod warunkiem, że będziemy po prostu dobrymi katolikami o wielkiej kulturze ducha i kulturze życia.
Według Arystotelesa wspólnota jest oparta na przyjaźni. Dlatego Polska powinna być społeczeństwem przyjaznej dobroci względem drugiego, a w Europie powinno być z kolei wystarczająco dużo miejsca dla wolnej i suwerennej Polski. Nazizm hitlerowski i komunizm sowiecki uznali wspólnie, że pozycja Polaków to pozycja niewolników. Czyż w tej jakże dla nas ważnej materii coś się dzisiaj istotnego zmieniło? Niestety, jeśli chodzi o przeciętne rozumienie Polaka wśród współczesnych Niemców, to obawiam się, że nic się istotnego nie zmieniło. Niemcy dążą do takiej supremacji w Unii. Arystoteles twierdzi, że obywatele państwa powinni być przyjaciółmi. Przyjaźń powinna być najwyższym z dóbr. Jeżeli więc polityk jest nieprzyjacielem drugiego polityka, zdradza polską czy każdą inną rację stanu, która według Roberta Schumana polegała na traktowaniu innych zgodnie z ewangelicznym „przykazaniem miłości bliźniego”. Wszyscy urzędnicy, od prezydenta do wójta, powinni mieć respekt wobec osób. Można kogoś krytykować ze względu na inne myślenie, ale nie można nigdy i w żadnych okolicznościach obrażać godności drugiego. A niektórzy polscy politycy przed katastrofą smoleńską mówili przecież o „zestrzeliwaniu” i do dzisiaj pozostają bezkarni.
Arystoteles uważa też, że w wychowaniu dziecka „wszystko złe i prymitywne musi być oddalone od oka i ucha”, by nie deprawować poprzez zły obraz czy złe słowo. To bardzo ważne, co człowiek ogląda i czego słucha, bowiem po prostu takim się może stać. Arystoteles zwraca uwagę na pojedyncze obrazy czy sztuki teatralne, które mogłyby demoralizować. W Hollywood już w latach 30-tych przeprowadzano pierwsze próby z telewizją, które analizował filozof ze szkoły Husserla, Günther Stern. Jego wnioski są bardzo negatywne. Dziś mamy potop internetowej, telewizyjnej czy w ogóle medialnej demoralizacji, na którą narażony jest każdy człowiek. Mamy zalew pornografii. To dotarło także do Polski. Jeżeli nasz Naród podda się masowej deformacji moralnej, to w ciągu kilkunastu lat będziemy zdeformowani bardziej niż cywilizacje zachodnie. Tam ten proces rozkładał się na setki lat. To, co w Niemczech trwało pięć wieków od czasu reformacji, u nas dokonuje się w ciągu zaledwie kilkunastu lub kilkudziesięciu lat. Pielęgnujmy jako Polacy wielki format bytowania, określony dziedzictwem kultury greckiej i rzymskiej, na których Kościół rzymsko-katolicki nabudował najbardziej imponującą kulturę w dotychczasowych dziejach ludzkości – kulturę chrześcijańską. Ocalmy to dziedzictwo wysokiej kultury państwa – także w wymiarze tej uroczej i bogatej wieloma wspaniałymi ludźmi i zarazem chrześcijanami Gminy Izabelin i twórzmy jej oblicze na wzór naszego Boskiego Kreatora.
OPRAC. M. GIZMAJER